Menu
Tajlandia

Koh Chang – informacje praktyczne i Kai Bae Beach

Tajlandia Koh Chang Kai Bae beach informacje praktyczne

Dlaczego Koh Chang?

A czy znasz kogoś, kto nigdy nie marzył o dłuższym lub krótszym pobycie na tropikalnej, wciąż dzikiej i nieodkrytej, wyspie?

Bo my nie.

Dlatego wybierając się do Tajlandii, pierwszą rzeczą, o jakiej pomyśleliśmy, było znalezienie miejsca, które – mimo faktu, że kraj ten jest niesłychanie popularnym kierunkiem turystycznym – wciąż będzie w miarę spokojne, odludne, a tym samym piękne i oczywiście egzotyczne. Zrobienie researchu w internecie zajęło mi dobrych parę godzin. Konkluzja była jedna: wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, żeby obrać kierunek na Koh Chang. Inne tajskie wyspy na zdjęciach wyglądały równie pięknie, ale umówmy się – dzikie hordy turystów to nie jest to, czego chcesz doświadczać na swojej pierwszej w życiu dzikiej wyprawie wgłąb egzotycznego świata. Przynajmniej my nie chcieliśmy.

Koh Chang to również miejsce turystyczne, ale z bliżej nieznanego powodu po prostu mniej popularne. Turyści tu są, owszem, ale jest ich o wiele mniej niż np. na Phuket.

Marzyły nam się więc puste plaże o wschodzie i zachodnie słońca, eksplorowanie dżungli, spokój, cisza, małpy, palmy, brak plastiku przy brzegu morza. Ale jednocześnie restauracja, do której nie trzeba iść przez 4 godziny. Ja wiem, że puste plaże i restauracja w pobliżu to dwa trochę wykluczające się nawzajem oczekiwania i może Cię zaskoczę, kiedy powiem, że te dwa życzenia akurat bez najmniejszego problemu się ziściły! Ale po kolei…

IMG_7617

JAK DOSTAĆ SIĘ NA KOH CHANG?

Na wyspę dotarliśmy z Bangkoku. Dzień przed planowanym wyjazdem postanowiliśmy zorientować się, jak dostać się tam na własną rękę, tj. transportem publicznym. Spytaliśmy recepcjonistki w naszym hostelu, czy wie cokolwiek o jakichś busach na wyspę. Zajęło nam dobrych kilka powtórzeń, zanim zrozumiała, o jakiej wyspie w ogóle mówimy. Gdy już pokazaliśmy jej ją na mapie, rzekła do nas tylko: „I don’t know”. Zrobiliśmy zatem obchód po Khao San Road w poszukiwaniu jakiejś agencji turystycznej zajmującej się transportem tam i z powrotem. Takie rozwiązanie było nieco droższe, ale na pewno wygodniejsze, bo odjazd busa byłby niemal spod naszego hostelu. A tak naprawdę, to kto wie, czy finalnie nie była to również tańsza opcja, bo nie uśmiechało nam się przepłacać po raz kolejny za podwózkę taksówką na dworzec…

Bez problemu znaleźliśmy agencję organizującą przewozy na Koh Chang, a nazywała się ona „TPN Tour Travel” i znajdowała na Khao San Road. Próby targowania się z bardzo poważnym, jak na Taja, panem zakończyły się fiaskiem. Był nieugięty i zażądał od nas 500 THB od osoby w jedną stronę (cena obejmowała przejazd busem i prom z miejscowości Trat na wyspę). Mieliśmy zapłacić od ręki, mimo że wyjazd miał być na drugi dzień rano. Nie do końca nam się to podobało, bo już zdążyliśmy poznać się np. na tajskich taksówkarzach i wiedzieliśmy, że wiele dobrego można o Tajach powiedzieć, ale raczej na pewno nie to, że są wybitnie uczciwi – przynajmniej jak na europejskie standardy. Ale hola, przecież nie jesteśmy w Europie, poza tym pan był nieugięty. Uiściliśmy więc stosowną opłatę, grzecznie się pożegnaliśmy i wróciliśmy do naszego hostelu z nadzieją, że jednak nasz wyspiarski sen się spełni.

W busie było fajnie, dostaliśmy po butelce wody i po ok. 6 h całkiem przyjemnej jazdy w bardzo przyzwoitych warunkach byliśmy już na miejscu. Wóz dojechał do miejscowości Trat, skąd wpakowano nas do autobusu-widmo. Po paru minutach znaleźliśmy się już w poczekalni na prom (-widmo) na Koh Chang. Wszystko sprawnie i milusio.

IMG_7573

Autobus-widmo, którym dotarliśmy na prom

IMG_7576.jpg

Prom-widmo

IMG_7579.jpg

W oddali majaczy już Koh Chang

OK, DOTARLIŚMY. CO DALEJ?

Po dopłynięciu na wyspę czekało nas jeszcze tylko wypożyczenie skutera (wypożyczalnia mieści się tuż przy przystani). Miał nam towarzyszyć przez kolejne parę dni na wyspie. Generalnie wypożyczenie skutera to chyba najlepszy pomysł jeśli ktoś ma zamiar spędzić na Koh Chang trochę czasu. Na tej trzeciej co do wielkości wyspie Tajlandii nie kursują autobusy, taksówki są drogie (a tak właściwie to nie kojarzę nawet, czy jakąkolwiek widzieliśmy), więc skuter to najwygodniejsza i najtańsza opcja. Ale teren jest górzysty, więc trzeba uważać. No i kask niezbędny, oczywiście.

NOCLEG NA KOH CHANG

Noclegu nie mieliśmy zaplanowanego. Byliśmy na miejscu ok. 17.00, więc zostało nam trochę czasu na poszukiwania. Wsiedliśmy na skuter i po prostu pojechaliśmy przed siebie. Po pewnym czasie naszą uwagę przyciągnął szyld reklamujący bungalowy przy plaży o jakże wdzięcznej nazwie Porn’s Bungalow. Nie było się nad czym zastanawiać. Skręciliśmy w stronę wskazanego kierunku.

Jak się później okazało, nazwa pochodzi od imienia gospodarza. Bardzo sympatyczny pan Porn mieszka sobie nad samym morzem z żoną i malutkim dzieckiem. Obok ich domostwa znajdują się niewielkie, ale bardzo czyste i w pełni wyposażone bungalowy z łazienkami. Noc w jednym z nich to wydatek 1200 THB (czyli niecałe 160 zł). Trzeba dodać, że cena ta dotyczy tylko tych z widokiem na morze; te oddalone o zaledwie 3-4 metry są już o połowę tańsze, więc jak na nasz gust – też warto. Zaszaleliśmy i wzięliśmy ten z najlepszym widokiem. W końcu to nasz pierwszy w życiu bungalow na plaży, a do tego z huśtawką, co nie?

IMG_8005

IMG_7624.jpg

WYSPIARSKIE ŻYCIE NA KAI BAE BEACH

Nasz tymczasowy dom mieścił się na względnie spokojnej Kai Bae Beach, a dokładniej na samym jej końcu, w południowej części. Niemal nikt tam nie docierał (czasem tylko jakiś zawiedziony spacerowicz, bo dalej nie mógł iść – za dużo chaszczy). Tym, co widzieliśmy każdego ranka, był przypływ i sąsiednia wysepka Ko Man Nai, a tym, czym żegnaliśmy dzień, było podziwianie przepięknych zachodów słońca i odpływów. Cudownie jest wejść do morza o poranku i nie mieć przy sobie kilkudziesięciu innych chętnych, którzy też wpadli na ten pomysł, serio.

IMG_7643

IMG_7653

IMG_7794.jpg

IMG_7781.jpg

IMG_7985.jpg

IMG_7784.jpg

Rzut beretem od naszej miejscówki noclegowej znajdowało się Porn’s Bar & Restaurant, gdzie oczywiście najczęściej się stołowaliśmy.

IMG_7683.jpg

IMG_7648

Tuż za restauracją można było skorzystać z tajskiego masażu, co rzecz jasna zrobiliśmy. Ja byłam zachwycona. Michała bolało wszystko jeszcze dwa dni po.

IMG_7673.jpg

Pan Porn oferował również kajaki do wypożyczenia, z czego chętnie skorzystaliśmy. Popłynęliśmy na sąsiednią Ko Man Nai, po drodze trochę „nurkując” (bez żadnego sprzętu). Wysepka nie jest zamieszkana, ale nie byliśmy jedynymi, którzy na nią tego dnia dotarli. Widzieliśmy tam jednak zaledwie kilka osób, i to dopiero w południe, bo rano było pusto.

IMG_7800.jpg

IMG_7819.jpg

Widok z Ko Man Nai na Koh Chang

IMG_7850.jpg

IMG_7868.jpg

Na Koh Chang byliśmy od środy do niedzieli. Listopad to czas, kiedy pora deszczowa w Tajlandii właśnie się skończyła, ale można spodziewać się sporadycznych opadów. My pogodę mieliśmy idealną i nie padało ani razu. Ale nie leżeliśmy bezczynnie przez te 4 dni – co to, to nie! Nie po to wypożyczyliśmy skuter, żeby przez cztery dni kursować tylko z bangalowa Porna do restauracji Porna. Zwłaszcza że wyspa oferuje całkiem sporo innych atrakcji. Ale o tym, co jeszcze warto zobaczyć i robić na Koh Chang możecie przeczytać tutaj.

INFORMACJE PRAKTYCZNE

Wypożyczenie skutera: ok. 200–300 THB/1 dzień

Paliwo: 40 THB. Sprzedawane na butelki, dostępne niemal wszędzie.